Choć razi w nim tani dydaktyzm, który był jednak wpisany w linię partyjnej prlowskiej propagandy
a ta w latach 80-tych już nie mogła dłużej milczeć i udawać, że problem narkotyków (a
szczególnie kompotu) nie istnieje. Niewiele bądź prawie nic o szarości życia młodych ludzi, o tej
beznadziei, która wyzierała z każdego miejsca. Wówczas ten film byłby oczywiście bardziej
zgodny z realiami ale nie przeszedłby - rzecz jasna - kolaudacji. Mimo wszystko jest całkiem
interesujący. Ja dobrze pamiętam tamte czasy, wielu moich kolegów nie przeżyło tych
eksperymentów z kompotem albo spędzili długie miesiące w ośrodkach Monaru. Tak do mniej
więcej wyglądało, ten film jest pewnym świadectwem tamtych czasów. Dobre role Jurewicza i
ślicznej Marii Probosz, świetna oprawa muzyczna Skrzeka. Dla niepamiętających PRLu może być
całkowicie niezrozumiały, starsi w mojej opinii nie zmarnują czasu i przypomną sobie tamten
dziwny czas.