to samo co w I cześci po kilku kwestjach deppa okazuje sie że kolejne są takie same i usmiech z twarzy znika, w cz. II dla odmonotonnienia ciągłego pływania w te i wewte (albo jak kto woli dla uporzadkowania chaosu bieganiny) pojawia sie wkładka u tubylców
nie mogła zawieść też ta sam keira która bardzo niepewnie wygłasza kwestje krzyczane z charakterystycznego ciagle tak samo sztywno szarego kammiennego facjata